sobota, 10 marca 2012

Rozdział 3

Kamil wyjechał wczoraj, ale te dni szybko lecą. Czułam się samotna, mama od tygodnia nie dawała oznak życia, napisała raz tylko esemesa, że u niej wszystko wporządku, narazie nie wie kiedy wróci, że niedługo przeleje mi pieniadze, jak sobie radzę i że mnie kocha. Na dodatek wszystkiego pogodziłam się z Alą, wytłumaczyłyśmy sobie wszystko, ale dużo nie nacieszyłam się naszą ''zgodą'', bo okazała się że musi gdzieś wyjechać. Dzisiaj jest mój ważny dzień, a mianowicie, idę do swojej pierwszej pracy, wiem, że to tylko jednorazowa robota, ale i tak sie cieszę, wkońcu to nie będzie byle co tylko coś co kocham robić i z czego jestem zadowolona. Modlę się tylko, żebym nie zrobiła nic głupiego i zachowywała się wzorowo, choć nie umiem ukryć mojego ogromnego przejęcia i zadowolenia. Dochodziła 11:00 postanowiłam że pójdę się przygotować. Krzątałam się po całym domu, gdy poczułam dźwięk telefonu. Gdy spojrzałam na wyświetlacz ukazał się sms od nieznanego numeru, a jego treść była następująca.
"Dzień dobry Pani Dominiko!
Zapomniałem przekazać, że zdjęcia i sam teledysk będzie trwał kilka dni, nie wiem może 2 lub 3, a więc prosiłbym, aby Pani się na niego przygotowała, zabrała jakieś rzeczy osobiste. Przepraszam, że piszę to dopiero teraz, ale przed chwilą dostałem potwierdzenie, a więc do zobaczenia !
                                 Marko "
Byłam na początku trochę zła, ale potem mi przeszło.. -fajnie doświadczenie życiowem, a pozatym odpocznę chwilę. Zapomniałam całkowicie powiedzieć o tym Ann, bo bardzo chciałam żeby ona pojechała ze mną, czułabym się pewniej, wzięłam szybko za telefon, wykręciła jej numer i powiedziałam o wszystkim co ów menadżer mi napisał. Nie minęła 10 minut, Ann była już u mnie gotowa z niewielka walizką. Ubrana była w zwiewną sukienkę, na ramionach miała zarzucony sweterek.
-Ojoj ładnie wyglądasz- zaśmiałam się jednocześnie przypominając sobie o tym, że ja jestem kompletnienie niegotowa.- Proszę Cię idź mnie popakuj, weź spodnie, długie i krótkie jakieś bluzki, sukienkę, kosmetyki a no i najważniejsze moje ulubione dresy. Dziewczyna posłusznie udała się do pokoju aby mnie "przygoować". Szybko ubrałam na siebie krótkie spodenki, do których włożyłam koszulę w kratkę i szelki. Włosy miałam już ułożone, jeszcze szybki makijaż i gotowe. Gdy wyszłyśmy na dwór chyba ze 3 razy sprawdziłam czy zamkłam dom, klucz włożyłam do torebki.
-Masz ten adres?-Zapytała Ania
-Tak, tak mam pokazałam jej telefon, na którym widniał adres
-Kurde mamy 10 minut wątpie czy zdążymy, chodź złapiemy może taksówkę- Dziewczyna zakomunikowała mi i pociągła mnie za rękę w strone nadjeżdżającego żółtego auta, które na całe nasze szczęście się zatrzymało, szybko sie ''wpakowałyśmy'' do niego. Szybko wyczytałam kierowcy adres i zapłaciłam za przejechaną drogę.
Za 10 minut byłyśmy już na miejcu. - Ohh Ann jak zawsze miała rację nie zdążyłybyśmy pieszo- westchnełam pod nosem żeby nie słyszała, ale niestetyto się nie udało
-A widzisz słuchaj się mnie a nigdy nie zginiesz.
Nasz wzrok przykuł duży plac na którym był już przygotowany dość duży autobus- hmm pewnie nim pojedziemy
Postanowiłyśmy podejść do wytyczonego miejsca.
-Dzień dobry, jestem Dominika, byłam umówiona z Panem Markiem w sprawie zastępstwa wizażystki- powiedziałam do kobiety, która kręciła się obok pojazdu. Popatrzyła na mnie czarnymi jak węgiel oczami, na początku wystraszyłam się jej, ale potem wszystko było już wporządku. Na jej twarzy zagościł uśmiech, przez który widoczny był na czole szlak zmarszczki.
-Witam Cię jestem Celine, idź prosto a potem skręc w lewo, w takiej niewielkiej przyczepie powinien być Marko- poprowadziła mnie wzrokiem.
Szłam niepewnym krokiem, gdy była już na miejscu, czułam niepewność w moich ruchach, a może jest jeszcze czas się wycofać, co ja właściwie robie- biłam się z myslami. Jednak Ann zauważyła moje zawachani i zrobiła to za mnie, zapukała do drzwi, a gdy usłyszałam krótkie proszę. Czułam jak nogi zaczynają mi się trzęść - Teraz albo nigdy- pomyślałam i weszłam do tajemniczej przyczepy
Na fotelu siedział tajemniczy mężczyzna, szczupły ubrany elegancko, w czarny garniturek. Cała przyczepa była niemal kolorowa, na ścianach wisiały jakies plakaty, był totalny nieład, jakby ktoś tam od miesięcy nie sprzątał.
- A więc to Pani jest ta Dominika, tak? ja jestem Marko- mężczyzna wstał i podał mi rękę
-Bardzo mi miło a i dziękuję za danie mi szansy- uśmiechnęłam się
-Nie ma za co, a to kto?- zapytał wskazując na Anię
- a to jest moja przyjaciołka, pojedzie ze mną- odpowiedziałam ze strachem w głosie, bo bałam się że jej nie pozwoli i każe wracać. Na szczęście tak się nie stało, przywitał ją i kazał zapakować walizki do bagażnika dużego wozu. Jak powiedział takteż zrobiłyśmy. Czułam, że moja walizka jest o wiele cięższa od walizki dziewczyny- Tak to jest jak się da komuś spakować- zaśmiałam się pod nosem. Czekałyśmy na zewnątrz z jakieś 20 minut. Nagle podjechało auto, czarne ( nie znam się na markach umiem tylko wymienić jego kolor :)) z Auta wysiadło kilku chłopaków. Szli w nasza stronę, poczułam tylko jak zostałam kopnięta przez przyjaciołkę. Wywróciłam oczami. Gdy widziałam już mniej więcej zarysy sylwetek, wiedziałam, że gdzieś ich już widziałam, ale nie mogłam sobie przypomniec gdzie. Moje rozmyślania przerwał Marko:
-Chłopcy to jest Ania i Dominika, Dominika będzie naszą 'kosmetyczką' a dokładnie będzie malować dziewczyny do teledysku.
-Hej ! - rzucili chórem
- Hej Wam- no także musicie z nami wytrzymać- powiedziała Ann z wielkim bananem na buzi. Ja tylko pokiwałam głową. Czułam ich spojrzenia na moich, a szczególnie jednego miał kręcone włosy. Nagle przypomniałam sobie gdzie już ich widziałam w pizzeri: obsługiwałam ich i się zbłaźniłam.- Jeju ale chciałabym aby czas sie cofnął- pomyślałam czułam jak się rumienia, ale mam nadzieję, że nikt tego nie zauważył
-Chyba sobie żartujesz my lubimy towarzystwo Pań, ja jestem Harry, to jest Zayn, Luise,Liam, ale zaraz gdzie jest Niall- zapytał loczek rozglądając się wokoło
-Haha, a jak myślisz poszedł kupić sobie jedzenie, wiesz że on się bez niego nie rusza.- zażartował Luise
Po chwili byliśmy juz w autobusie. Chłopcy zajęli całe tyły.
-Aniu ja siadnę tak na środku bardziej, nie chcę się wpraszać, ale jesli chcesz nie będę sie wściekać- uśmiechnęłam sie do przyjaciółki
-chyba zwariowałaś, że Cię zostawię samą, bedę siedzieć z tobą posłuchamy muzyki i poplotkujemy.
Nie zdążyłam jej podziękować gdy do autobusu wszedł ostatni pasażer, a był nim tajemniczy blondyn. -on to pewnie ten Niall- pomyślałam, ale gdy zbliżał się coraz bardziej dostrzegłam, że jak go znam, to jego obsługiwałam w pizzeri i na niego tak nawrzeszczałam na ulicy, spaliłam strasznego buraka. Czułam jego wzrok na mnie gdy przechodził, bałam się popatrzeć w jego niebieskie oczy. Chciałam zapaść się pod ziemię, modliłam się by to wszystko się skończyło.
-Niall już jesteś, gdzie tak długo byłeś- zdały się słyszeć głosy chłopaków z tyłu witających kolegę.
-Miki idę do łazienki- zakomunikowała Ann, po czym wstała i znikła za siedzeniami wozu. Nudziło mi się a więc włożyłam słuchawki na uszy i słuchałam muzyki, to zawsze mnie uspokajało. Nagle poczułam czyjąś obecnoćść obok mnie. Szybko zdjęłam słuchawki i odwróciłam się. Byłam pewna, że Ann przyszła już. Jednak się myliłam, był to ten sam sympatyczny chłopak, Harry bodajże co nas witał i przedstawiał przed autobusem.
-Cześć Dominiko- powiedział
-Hej, możesz mi mówić Domi albo Miki- usmiechnęłam się wymuszono
-Mam do Ciebie pytanie? Mogę?
-Zależy jakie, jeśli to coś niemoranego daj sobie spokój- uśmiechnęłam się a po chwili cały tył autobusu zaczął się smiać - no dajesz Harry - dąło się słyszeć głos bruneta
-zamknij się Lue- zawołał Harry,- a więc- ciągnął- czy ty byłaś ta dziewczyną w pizzeri co nas obsługiwała-powiedział to wszystko jednym tchem.
-No tak to akurat byłam ja. - Chłopak niespodziewanie odwrócił się do tyłu  zawołał- Luise wisisz mi kasę
Uśmiechnęłam się tylko pod nosem- Miło mi Was poznać - powiedział patrząc na wchodzącą własnie Ann.
-Może pójdziecie do nas do tyłu?- zapytał z błagalną miną
Zgodziłam się, bo widziałam po Ann że ma ochotę iśc do tyłu i poznać lepiej chłopaków. Wstałyśmy z miejsca, wzięłam swoją torebkę, jeszcze raz patrząc na telefon, czy czasem Kamil coś nie pisał, ale nic cisza napisałam mu już chyba ze 2 esemesy ale nic nie odpisał.Wcisłyśmy sie między nich. Gdy byłyśmy już na miejscu blondyn zjechał mnie wzrokiem od dołu do góry. Przesiadł się i siedział sam na siedzeniu.
-Niall chodź do nas- zawołał Liam
-Nie mam ochoty, posłucham muzyki- odbełknał
Było mi go szkoda, bo wiedziałam, że to wszystko przeze mnie, nie powinnam się tak zachować, postanowiłam, że jak dojedziemy wyjaśnię mu i go przeproszę.
Okazało się że Ci chłopcy byli naprawdę zabawni i sympatyczni. Nie czułam jak długo jechaliśmy cały czas śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Widziałam że najlepiej to chyba zaklimatyzowała się Ania. Co chwila rozmawiając to z jednym to z drugim. Dyskretnie spojrzałam na blondyna, właśnie spał, wyglądał tak słodko i niewinnie. Moje zapatrzenie przerwał gruby głos:
-Jesteśmy na miejscy- wysiadajcie i zabierzcie bagaże do swoich pokoi. Zameldujcie się w hotelu, odświeżcie i zaczynamy !
Była godzina 15:00. Hotel był ogromny. Po 5 minutach byliśmy wszyscy już w recepcji zabraliśmy klucz i udaliśmy się do wytyczonego miejsca.Kuchnia była wspólna dla wszystkich razem z salonem w którym byl ogromny telewizor. Ja z Ann zajęłyśmy pokój zaraz koło salonu. koło nas mieszkał Niall z Zaynem, dalej Luise Harry i Liam. Nasz pokój był bardzo przejrzysty i jasny, ściany miały kolor jasnoniebkieski, naprzeciwko łóżek było wyjście na balkon z którego było widać przepięknie rozpościerające się morze. Po pół godzinie byłyśmy już gotowe.
-To jak dziewczyny idziecie?- zapytał Harry
-No pewnie- Ann zaskoczyła mnie szybko odpowiedzią.
Wyszliśmy z hotelu, przekierowaliśmy się na plaże, gdzie trwało rozkładanie sprzętu. Podeszłam do Marko i zapytałam, czy zaczynamy dziś, na co mi odpowiedział:
-Dominko będziemy wszystko zaczynać jutro, bo dziewczyny się spóźnią, a poza tym pogoda ma dopisywać, więc teraz macie czas wolny dla siebie, a jutro około 11:00 widze Was w tym miejscu- uśmiechnął się i nam pomachał.
-To co robimy, bo raczej zorganizować się żeby wyjść gdzieś na miasto nie ma jak, chyba że-zaczął Liam - oglądniemy jakiś film i zrobimy jedzenie i będzie super
-Takk - zapowiedzieli wszyscy. Mi to osobiście było na rękę, bo nie chciałam nigdzie dzisiaj wychodzić, byłam wykończona.
- A Ty Miki co taka ?- zapytał się Zayn
-A nic - uśmiechnęłam się- idę do sklepu, kupię kilka rzeczy to zrobimy coś dobrego, przejdę się a dobrze mi to zrobi
- Ale nie musisz bo Niall pojedzie autem to możesz sie z nim zabrać
-Nie nie trzeba naprawdę przejdę się, ładna pogoda jest wkońcu
-Ale nie ma gadania pojedziesz z nim, ściemnia się i nie będziesz chodzić sama po ciemku- wtrącił się Lue ze stanowczą miną, ale nie udało mu się to, bo wszyscy wybuchli śmiechem. Ostatecznie zgodziłam się na to. Choć bałam się jego reakcji, ale chłopaki już chyba go uprzedzili, bo nie był zbytnio zdziwiony. Po 10 minutach znalazłam się w aucie, do którego on po chwili przyszedł. Nie odezwał się ani słowem, postanowiłam przerwać ciszę.
-Gniewasz się na mnie za ten incydent?- zapytałam nieśmiało
Czułam jak serce mi ściska, a cała zaczynam płonąć, bałam się tej rozmowy. Po dłuższej chwili odezwał się.
-Nie, a dlaczego miałbym się gniewać, nie wszyscy ludzie przecież muszą być nastawieni pozytywnie..
-Ale to nie tak - przerwałam mu- ja nigdy się tak nie zachowywałam bardzo Cię przepraszam, czasem tak mam jak coś mi się w moim życiu nie układa, próbuję to rozładowac i wstyd mi z tym- chciałam się uśmiechnąć ale mi to nie wyszło- zacznijmy od nowa '' hej jestem Domi, a ty?
-Haha, wiesz co, nie wiem, ale masz coś takiego w sobie, na co nie można się gniewać, jetem Niall
-To jak zapominamy o przeszłości
-No pewnie- usmiechnął się, ale teraz już szczerze. i przytulił ramieniem
Byliśmy już pod supermarketem. Weszliśmy do środka, był ogromny, większy niż w mieście w którym mieszkałam.Zaczęłam wodzić oczami po półkach i szukać rzeczy, które były mi potrzebne.Wsadziłam wszystko do wózka, nagle zza kolorowych półek wyłonił się Niall, miał ręcę całe obładowane jedzeniem. Wrzucił wszystko do wózka, po czym szliśmy w stronę kasy.
-Czekaj- zawołałam, zapomniałam najważniejszej rzeczy, bez której ja i Ann nie możemy żyć. Szłam bardzo szybkim tempem, wreszcie dotarłam do celu, zabrałam z półki 2 paczki naszych ulubionych żelek i wróciłam do blondyna. Zaśmiał się strasznie na widok mnie zdyszanej i żelek, których trzymałam w ręku. w kasie zaczęłam wyciągać rzeczy, które kupiłam
-A co Ty robisz?- zapytał
-No jak to co wyciągam rzeczy by za nie zapłacić, bo nie wiem czy wiesz ale jak się wchodzi do sklepu i bierze towar to potem idzie się do pani kasjerki takiej jak tutaj- wskazałam palcem na kobietę siedząca za kasą- a następnie sięga się do kieszeni i wyciąga się pieniądze to jest to zielone i płaci się nimi
Niall zaczął się strasznie śmiać, tak że kobieta stojąca za nami zjechała nas spojrzeniem którego ja osobiście się wystraszyłam
-Nie o to mi głuptasie chodzi, chyba nie sądzisz, że będziesz za to płacić przyjechaliśmy razem i ja zapłacę- zdążył tylko powiedzieć przez łzy, ktore napłynęły mu do oczu przez niepohamowany śmiech.
Koło supermarketu znajdowała się mała pizzeria, pobiegłam do niej kupiłam 5 dużych pizz i wróciłam do auta.
-Kurde, chyba przesadziłam z tymi pizzami- zarumieniłam się
-oj żebyś się nie zdziwiła- powiedział Niall.
Po 20 minutach byliśmy już w domu. Wypakowaliśmy wszystkie zakupy. Wniosłam pizze do salonu i rozpakowałam, wysypałam żelki do miseczek i naszykowałam picie na stół. Następnie poszłam do sypialni ubrałam się w wygodne dresy i zeszłam do salonu, gdzie wszyscy już czekali i zajadali się kawałkami pizzy.
-Hola, a gdzie ja mam usiąść?-zmarszczyłam brwi
-A to chodź tutaj, chłopcy przesuńcie się- zawołał Luise, po czym zrobiła się dość duża przerwa pomiędzy Niallem a Zaynem. Westchnęłam i podziękowałam. Za chwilkę szedł już umówiony horror, nie pamiętam niestety jaki nosił tytuł, jednak mogę śmiało powiedzieć, że przy nich to nie było nic strasznego, a wręcz przeciwnie komedia !!Niall śmiał się ze mnie, że kupiłam, żelki a sam się nimi zajadał. Po 3 godzinach oglądania wszyscy zasnęli, tylko ja nie spałam,a  więc poszłam do kuchni nalałam soku pomarańczowego i postanowiłam iść na balkon. Usiadłam na rozgrzanych kafelkach, zamknęłam oczy i rozmyślałam nad wszystkim, jednak to wszystko przerwał czyiś głos:- nie jest Ci zimno? Odwróciłam się był to Niall, który przyniósł koc, żebym się owinęła. Przykryłam swoje nogi nim, a on usiadł obok mnie.
-Chyba nie będziesz marznął- wskakuj- przesunełam się w bok żeby  blondyn się zmieścił
- Opowiesz mi coś o sobie?- zapytał zarumieniony
-Hmm wybacz mi, ale za nim powiem komuś o sobie chciałabym go bliżej poznać, kiedyś byłam za bardzo ufna, a przez to ludzie często mnie ranili-odpowiedziałam czekając na jego reakcję, bałam się, że zacznie rozdrapywac rany z przeszłości, dopiero co się zagoiły.
-Wporządku, ja to rozumiem, może kiedy indziej- odpowiedział a na jego twarzy zagościł wymuszony uśmiech. Był bardzo fajnym, kompanem do rozmowy, śmialiśmy się z byle czego, czułam jakbym go znała od lat, to było dziwne ale bardzo dobrze czułam sie w jego obecności.
*****************************************
Hmm kolejny rozdział, i jak się Wam podoba?

4 komentarze:

  1. Super jest : ) Lubię twoje opowiadanie, jak się je czyta, to aż ma się ochotę na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział < 3
    zapraszam do mnie na nowy rozdział : http://ily-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny a kiedy następny ?;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm może go dodam za kilka dni, mam już prawie napisany :) ;D

      Usuń