czwartek, 22 marca 2012

Rozdział 7

Obudziłam się we własnym łóżku, popatrzyłam na zegar, była 10:15. Czułam się fatalnie, wygramoliłam się  i poszłam do łazienki, gdy spojrzałam do lustra, myślałam, że dostanę zawału. Byłam cała rozmazana, pod oczami widniały przyschnięte czarne strugi tuszu, które zostały zmyte przez łzy, oczy miałam całe opuchnięte. Przemyłam twarz wodą, po czym wskoczyłam pod prysznic. Po skończonej czynności przebrana i umyta wróciłam do pokoju. Nagle przeszył mnie straszny ból, przypomniałam sobie całe wydarzenie z wczorajszego dnia. W mojej głowie przesuwało się to jak klatki filmu w kinie. Zaczęłam straszliwie płakać. Potkłam się o kant kanapy, po czym z wielkim hukiem wylądowałam na podłodze. Cały trzask musiała słyszeć Ann bo wyleciała na górę, wiedziała wszystko, nawet nie wiem skąd ale wiedziała.
-ej nic Ci nie jest- wparowała do pokoju drżąc się na całe gardło
-Nie krzycz tak, nic mi nie jest, po prostu się potknęłam- odpowiedziałam
-Płakałaś-zapytała ocierając mój policzek
-Nie rozumiem dlaczego on mógł mi to zrobić, przecież wszystko się między nami układało- zaczęłam szlochać.
-A wiesz dlaczego? bo on jest totalnym frajerem i nie jest wart Ciebie, mówiłam ci to od początku żebyś dała sobie spokój, że on nie jest dla ciebie, zasługujesz na kogoś lepszego.. a Alą się nie przejmuj, ja jej nigdy tego nie wybaczę, nasza przyjaźń skończyła się z wczorajszym dniem..
-Teraz to już bez znaczenia, Aniu ja tego drugi raz już nie wytrzymię, czasem sobie tak myślę... a nieważne
-To nawet o tym nie myśl, musisz być, żyć, tylu osobom na Tobie zależy,- mi
-Haha no ty to wiadomo, ale kto jeszcze to nie wiem- rozchmurzyłam się.- a tak wgl to skąd o tym wszystkim wiesz?
-Widziałam jak wybiegasz, podszedł do mnie ten kolega Kamila i opowiedział mi o waszej rozmowie w parku i o tym wszystkim że to się działo bardzo długo, wiem, że może robię źle mówiąc Ci to, ale uważam że powinnaś wiedzieć, wtedy, co Kamil i Ala wyjechali to oni..... oni byli razem w domku letniskowym- dziewczyna spuściła wzrok
Czułam jak zalewa mnie niesamowite ciepło, nie miałam nawet siły płakać... Wiedziałam  tylko jedno, że ich nienawidzę. Alicja próbowała się wytłumaczyć, wciskać kity.. wydzwaniała i pisała mi SMSy, nie miałam ani ochoty ani siły by z nią porozmawiać.
Po chwili zadzwonił mój telefon, był to SMS od Kamila. Pozwoliłam Ani przeczytać za mnie, ja nie byłam wstanie.
" Przepraszam cię, daj mi jeszcze jedną szansę, to nie było zamierzone, ona dla mnie nic nie znaczy, beze mnie jesteś nikim, musisz wrócić !! "
Postanowiłam mu odpisać, ten ostatni raz
" Mylisz się, teraz dopiero zauważyłam jaka ja byłam ślepa i głupia, nienawidzę cię i nigdy ci tego nie wybaczę, wiem jedno że straciłam tylko ten czas który Tobie poświęciłam.. nie dzwoń do mnie więcej, nie pisz.. to wszystko Żegnaj ! "
Nie mogłam tego znieść, wyłączyłam  telefon i cisłam go głęboko w kąt pokoju.
Rozmawiałyśmy razem baaaardzo długo. Nagle przypomniało mi się, że przecież ja sama nie doszłam do domu, więc jak się w nim znalazłam, postanowiłam zapytać Ann
-Yyy, no ja nie wiem sama ...- ociągała się z odpowiedzią. Znałyśmy się już tyle czasu, że dokładnie wiedziałam kiedy moja przyjaciółka kłamie, a kiedy mówi prawdę, to pierwsze nigdy jej nie wychodziło.
-No mów, obiecuję, że zostanie to między nami.
-Oki, Niall zauważył cię jak tam byłaś i przyprowadził cię do domu, gdyby nie on to nie wiem coby się stało, nie miałaś kontroli wcale nad własnym ciałem.- odpowiedziała przytulając mnie- chciał, żebym ci nie mówiła.
-Ale powiedziałaś- puściłam jej oczko wymuszanym uśmiechem.
Nagle zadzwonił jej telefon, nie chciała odebrać.
-Kto to?- zapytałam
-A nikt Zayn, chciał żebym dziś z nim gdzieś wyszła, ale przecież nie zostawię, cię tutaj samej
-Ale jesteś głupia, masz w tej chwili iść, to że mi się nie chce żyć i mam totalnego doła to nie znaczy, że bliskie mi osoby musza cierpieć!
-Ale naprawdę to nie będzie problem?
-Pewnie że nie, wyciąg sobie coś z mojej szafy i baw się dobrze- krzyknęłam- chciałabym, żebyś chociaż ty była szczęśliwa
Ania wstała z podłogi i mocno mnie przytuliła, po czym ruszyła w kierunku mojego jasno niebieskiego skarbu. Wybrała krótkie spodenki i koszulę w serduszka, zabrała różowe balerinki. Była już prawie gotowa
-A może jednak nie pójdę,
-ale jesteś głupia, idź i baw się dobrze- wypchnęłam ją niemal z mojego domu.
-Oki, wrócę niedługo, mówiłam już mamie i raczej będę spać u Ciebie- uśmiechnęła się- wiesz co cieszę się, że mam taką wspaniałą przyjaciółkę jak ty, jesteś cudowna- uściskała mnie mocno.
Patrzyłam jeszcze przez chwilę jak znika za rogiem jakiegoś chińskiego sklepiku. Popatrzyłam na niebo było całe niebieskie bez żadnej chmurki - ahh gdyby takie było moje życie- westchnęłam po czym zamkłam drzwi do domu. Nie umiałam znaleźć sensownego miejsca, krzątałam się po domu cały czas. Nie miałam ochoty na nic, nie cieszył mnie komputer, telewizor, nawet naleśniki, które zrobiła Ann, nie mogłam nic przełknąć. Powoli traciłam radość całego życia. Weszłam do swojego pokoju,dobre 20 minut stałam w drzwiach przyglądając się mu. Nic się nie zmieniło, wszystko bylo tak jak zawsze, biurko, a na nim cała sterta papierów, książek, okno uchylone lekko wpuszczające świeże powietrze. Moja uwagę przykuł karton wystający spod łóżka. Niechętnie podeszłam w tym kierunku, siadając ''po turecku''  na podłodze. Sięgłam ręką po paczuszkę. Zdenerwowanymi rękami odchyliłam wieko, spojrzałam do środka. Były tam rzeczy, które ja nie powinnam w aktualnym stanie oglądać. Do rąk wzięłam ramkę ze zdjęciem, na którym byliśmy razem z Kamilem, zrobiliśmy sobie to zdjęcie na początku naszej znajomości, bardzo je uwielbiałam, ale teraz moje odczucie się zmieniło, nienawidziłam tego zdjęcia. Popatrzyłam w głąb pudełeczka, wygrzebałam z niego setki fotografii. Były one przeróżne, prawie na wszystkich był Kamil. Zaczęłam płakać, wyciągnęłam z szafki nożyczki, pocięłam je wszystkie. Cały mój pokój przypominał jeden wielki śmietnik, nie było widać ani skrawka podłogi.
-Ja ci zaufałam, a ty mnie wykorzystałeś, nienawidzę cię- krzyknęłam ze łzami w oczach, ciskając ramką w ścianę. Potłukła się na miliony kawałeczków. Leżałam tak chwilę na podłodze, po chwili się otrząsnęłam.
-Musisz wsiąść się w garść, dasz radę- wstałam z podłogi zbierając kawałeczki szkła. Czułam straszną niesprawiedliwość i wściekłość. Zapominając co zbieram z całej siły ścisnęłam dość spory kawałek szkła. Z ręki pociekła ciemno czerwona ciecz. Nie przeraził mnie ten widok, dłuższą chwilę patrzyłam jak krew spływa po mojej ręce kapiąc na kawałki pociętych fotografii. Nie mogłam się ruszyć.Nawet nie czułam bólu fizycznego. Aż usłyszałam jak ktoś puka.
-Dziś nie ma mnie dla nikogo- pomyślałam
Ale te ktoś się nie poddawał,cały czas nie dawał za wygraną. Jednak po chwili natręt ucichł. Siedziałam skulona w rogu pokoju z czerwonymi strugami krwi na ręce. W pewnej chwili poczułam czyjąś obecność, nie miałam siły nawet się obrócić, by popatrzeć kto to, nie interesowało mnie to, w tej chwili nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia, wszystko było mi obojętne. Jednak po chwili ''ten ktoś'' się odezwał.
-Miki, jesteś ranna! -  krzyknął
-A co cię to obchodzi, wyjdź stąd i daj mi święty spokój
-Ale ja nie mogę
Mimo niechęci odwróciłam się, przede mną stał niebieskooki blondyn- Niall.
-Jesteśmy przyjaciółmi, i ja cię nie zostawię- odpowiedział wychodząc z klatki schodowej. Po chwili wrócił z apteczką pełna bandaży.
-Daj rękę, coś ty wogóle zrobiła?- zapytał po chwili z uważnie skupioną miną, stale wpatrując się w moją ranę, lejąc ją wodą utlenioną.
Milczałam, nie musiałam mu odpowiadać, sam już wiedział, spojrzał tylko na roztrzaskaną ramkę i pocięte zdjęcia.
-Zobacz jak świat potrafi ranić, ty się starasz a w jednej chwili wszystko co kochasz i w co wierzysz wali ci się, jednym słowem mają cię w dupie, nikt nie przejmuje się twoimi uczuciami, traktują cię jak marionetkę, którą można rzucić w kąt jak się komuś znudzi- przerwałam chwilę ciszy wpatrując się w kremowe zasłony na oknach.
Widać, nie wiedział co odpowiedzieć, spojrzał na mnie tylko niebieskimi oczami.
Opatrunek był już zrobiony, byłam już w pełni przytomna by kontaktować co się dzieje.
-A tak wgl to co ty tutaj robisz?- zapytałam
-Ania się martwiła o ciebie, a że ja nie miałem co robić, to postanowiłem że cię odwiedzę- odpowiedział, a na jego zarumienionych policzkach pojawił się lekki uśmiech- to cobyś chciała robić?
-Szczerze? to nic- odpowiedziałam wbijając wzrok w podłogę
-Oki mi to pasuje możemy razem pomilczeć, albo zejść do salonu i oglądnąć jakiś film. Wstał z podłogi, wziął mnie za rękę, udaliśmy się w stronę pokoju. właśnie szedł jakiś film, zaczęliśmy go oglądać
-Jesteś głodna?- zapytał
-Nie, ale jeśli ty jesteś to nie krępuj się, idź do kuchni i zrób co chcesz
Blondyn uśmiechnął się wstając z kanapy, znikając za rokiem drzwi. Po chwili przyniósł mi sok pomarańczowy, całą michę popcornu jakieś słodycze i sobie colę.
-Bardzo ci dziękuję- odpowiedziałam zabierając do ręki sok, uśmiechając się.
-Eee nie ma za co
Robiąc pierwszy łyk zauważyłam jak mi się przygląda.
-jestem brudna?- zaśmiałam się
-Nie, tylko, ahh to głupie
-Nie jak zacząłeś to skończ..
-No masz strasznie ładne oczy- odpowiedział przypatrując się mi. Mnie aż zamurowało, nikt nigdy nie sprawił mi takiego komplementu, nie słyszałam tego nigdy, a zwłaszcza od chłopaka
-Eee tam oczy jak oczy, nie podobają mi się chciałabym mieć niebieskie, sa takie unikatowe- palnęłam kapiąc się później, że przecież on ma niebieskie, ale ja już tak mam że pierwsze mówię potem myślę. Nie chciałam sprawiać mu komplementów
-A dziękuje - uśmiechnął się- wgl uważam że jesteś inna niż wszystkie dziewczyny, masz to coś w sobie, co siedząc z tobą nie można się nudzić.
-Przesadzasz, nie jestem ani idealna ani ładna ani wgl fajna zobacz jak dziś wyglądam nie mam ani makijażu, podkrążone oczy, byle jak ubrana- odpowiedzialam
-i tutaj się mylisz każdy jest kimś niezwykłym, moim zdaniem ty właśnie taka jesteś. Hmm a ideał powiem ci szczerze, że ja osobiście ideału nie szukam, bo sam nie jestem idealny. a makijaż no proszę cię, daj spokój, najlepsze są dziewczyny naturalne. a kosmetyki i ubrania to tylko dodatki i one nie czynią cię kimś lepszym czy modniejszym, życie nie na tym polega
Byłam zszokowana odpowiedzią blondyna, zamurowało mnie.
-gdybym była idealna, jak wszystkie dziewczyny może teraz bym nie siedziała tutaj przybita, a ty nie musiałbyś mnie pocieszać- odpowiedziałam po dłuższej chwili.- faceci, czy wy zawsze musicie nas tak ranić?
- oj wypraszam sobie, ja do takich nie należę, wolę być dzieckiem bawiącym się samolocikami niż mężczyzną bawiącym się sercem kobiety.- odpowiedział z niezwykłą powagą w głosie.
Po tych słowach mnie zatkało, uśmiechnęłam się w duszy, nie spodziewałam się wcale tego po nim. Ann miała racje jest bardzo wrażliwy ale świetnie to ukrywa. Siedzieliśmy chyba ze 20 minut w ciszy, wkońcu przełamałam się.
-Nie mów że nie miałeś dużo dziewczyn, możesz mieć każdą ot tak...- zapytałam
-Hmm widzisz tak naprawdę to tak nie jest, nie bawię się dziewczynami. Gdy chcę rozpocząć jakikolwiek związek muszę ją dobrze poznać. Miałem dziewczynę przed tym jak zostałem członkiem zespołu One direction, miała na imię Katie. Była niesamowita, ale niestety musieliśmy zerwać przed moim X Faktorem, czasem tego żałuję, ale czasu nie cofnę, a z Tobą jak?- zapytał kładąc do buzi popcorn
Zauważył, że ociągam się z odpowiedzią
-Oki, jak nie chcesz to nie mów- na jego twarzy zagościł wymuszony uśmiech
-Nie, -  powiem ci, przecież to nie jest żadna tajemnica. Kamil był moim pierwszym chłopakiem, Pierwsze byliśmy ze sobą bardzo długo, ale przyłapałam go jak się całował z moją koleżanką z klasy, ale wybaczyłam mu to, a teraz... -czułam jak mój głos się załamuje.
Niall przytulił mnie mocno, wiedziałam że przy nim mogę się wypłakać, tak też zrobiłam.
-Nie boisz się, że będziesz mieć całą mokrą koszulkę- zapytałam przez łzy
-A daj spokój mam świetny proszek, a poza tym dam to Louise mi wypierze ! - uśmiechnął się.
Po 15 minutach już wszystko było oki.
Właśnie zaczął się jakiś film akcji. Przy Niallu zapomniałam o wszystkim, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Nawet nie wiem kiedy sen zaczął mnie spowijać, oparłam się o ramię chłopaka. Niall zauważył mój stan. Wstał przykrył mnie kocem. Czułam jak się przybliża, jego bliskość..
-Nigdy, cię nie zostawię, wiem jak się czujesz i pomogę ci się z tego wydostać, ale ty musisz mi zaufać- wyszeptał mi do ucha. Był pewien, że zasnęłam ale się mylił....

*** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** ***
Rozdział 7 gotowy, więc co myślicie? W razie uwag proszę Was o pisanie ich w KOMENTARZACH. Mam nadzieję, że się Wam podoba. Niedługo postaram się napisać kolejny.. 
Pozdrawiam xd
i zapraszam tutaj, dodałam nowy rozdział, mam nadzieję, że wejdziecie i ocenicie ;D :):)
http://xthe-same-mistakes.blogspot.com

3 komentarze:

  1. ojejciujejciu. zabił mnie ten rozdział ♥ pisz szybko następny.: ) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak lekko czyta się Twoje opowiadanie. Jedno z moich ulubionych. :)
    czekam na następny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  3. super czekam na kolejny pisz szybciutko ;D

    OdpowiedzUsuń