czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 10

Przez 3 dni Niall próbował się ze mną kontaktować, ale ja nie odbierałam. Wyłączyłam telefon. Praktycznie całymi dniami siedziałam przed telewizorem lub komputerem. Ania wróciła do siebie, nie widziałam potrzeby, by mieszkała ze mną, bo już się lepiej czułam, a poza tym jej mama sądziła, że za mało czasu bywa w domu. Straciłam ochotę na wszystko, tak jak każdego dnia wstałam, ubrałam się, uczesałam i zrobiłam śniadanie. Nasypałam do miseczki płatek kukurydzianych zalewając je mlekiem. Spokojnie patrzyłam jak pod wpływem mieszania się zaczynają pęcznieć. Nagle zadzwonił telefon domowy, niechętnie wygramoliłam się z kanapy odstawiając tym samym miseczkę na blat stolika.
Ja: Halo?
Mama: Cześć córeczko, dlaczego masz wyłączony telefon
Ja: Rozładował mi się pewnie, a ty czemu nie dzwoniłaś wcześniej?
Mama: Wybacz mi kotku, ale nie miałam czasu, obiecuję że wszystko się zmieni, nie wiem jeszcze kiedy przyjadę, ale przyrzekam, że postaram się jak najszybciej. W pracy wszystko już jest lepiej,a  co u ciebie?
Ja: A tak jak zawsze, prawie miesiąc wakacji już zleciał. A wiadomości o przyjęciu na studia jak nie dostałam tak nic
Mama: Nie denerwuj się skarbie, na pewno wszystko będzie dobrze, zobaczysz, wierzę w ciebie! a teraz muszę już kończyć, ktoś dobija się do drzwi. Kocham cię bardzo i jak coś będziesz wiedzieć to dzwoń!
Ja:Ja cię też bardzo kocham
Ledwie wypowiedziałam te słowa, a w słuchawce dało się słyszeć sygnały informujące o zakończonej rozmowie.To i tak cud że wkońcu zadzwoniła, ale nie miałam do niej żalu. Po raz pierwszy mogłam dostrzec jak cieszy się życiem.
Wróciłam do czynności sprzed rozmowy z moją rodzicielką. Po skończonym posiłku zaniosłam naczynia do mycia.  W telewizji jak zawsze nic nie szło. Nagle ktoś zapukał do drzwi, niechętnie ubrałam kapcie i udałam się w stronę schodów. Przekręciłam klucz i ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stała... Kate.
-Cześć-rzuciła oschle
-Hej, chcesz wejść?-zapytałam otwierając drzwi na szerokość ramion
-Nie, przyszłam tu, by ci powiedzieć, abyś trzymała się od Nialla z daleka, on jest mój. Znamy się od ponad 2 lat i nie zamierzam z niego rezygnować. Nie wiem jak go omotałaś czarownico, ale nie uda ci się nic co knujesz, zresztą zobacz na siebie, jak wyglądasz. A jak chcesz wiedzieć to tylko kwestia czasu, jak będziemy parą ! Nie zadzieraj ze mną dobrze ci radzę, jeśli chcesz o niego grać ja się zgadzam, ale nie wygrasz tej bitwy- wykrzyczała mi to prosto w twarz. Mnie aż zamurowało. Kate była ostatnią osobą, jakiej się tutaj spodziewałam. Wreszcie dotarły do mniej jej słowa i zdążyłam odpowiedzieć prawie jednym tchem.
-Dziewczynko my się chyba nie rozumiemy. Nie znasz mnie wcale, więc oceniać mnie nie możesz, to po pierwsze a po drugie, ja nie zamierzam o nikogo grać, Niall nie jest rzeczą, którą można wygrać ot tak i sobie przywłaszczyć. Chcesz być z nim szczęśliwa? To proszę cię bardzo ! Życzę ci dużo szczęścia. Weź go sobie, ja nie chcę się z nikim ścigać o nic. a teraz wybacz mi, ale mam dużo ciekawszych rzeczy niż rozmowa z tobą- Blondynkę aż zamurowało, nie mogła nic odpowiedzieć, ja też nie czekałam na jej reakcję przed nią samą z łoskotem zamknęłam drzwi. Oparłam się o framugę. Nie spodziewałam się,że jej aż tak zależy na nim. Nie mogłam tego znieść. Chciałam chwycić się jakiejś konkretnej pracy, by chociaż na chwilę zapomnieć. Studia, na które złożyłam podanie zaraz na początku wakacji, oczekiwałam teraz jak lekarstwa na rzadką chorobę. Może wyjazd i nowe otoczenie sprawiłoby bym poczuła się lepiej.
Postanowiłam się przełamać, Usiadłam na podłodze, zabrałam do rąk moje małe urządzenie. Obracałam telefon przez kilka minut w palcach, aż wreszcie zdobyłam się na jego aktywację. Spokojnie patrzyłam jak wyświetla się marka telefonu, i po chwili ukazały mi się wszystkie nieodebrane wiadomości i połączenia.
-Rzeczywiście mama próbowała się dodzwonić- powiedziałam sama do siebie. Zauważyłam także numer Ani, Nialla, Liama. Ciężko westchnęłam wchodząc na wiadomości, prawie wszystkie były od blondyna i podobnej treści:
"Proszę cię porozmawiaj ze mną, Odbierz, Chciałbym ci wszystko wyjaśnić."
Szczerze?Bardzo mi brakowało jego głosu, rozmowy z nim, jego uśmiechu, zapachu jego perfum, wieczornych esemesów. Jednak wiedziałam, że jedyną rzeczą jaka muszę zrobić to wymazać go ze swojego życia, by nie był przeze mnie skrzywdzony. Gdy byłam mała przyrzekłam sobie, że nigdy przenigdy nikt nie będzie przeze mnie cierpiał ani płakał. Planowałam to dotrzymać, a poza tym nie byłam właściwą dziewczyną dla niego. Nie wierzyłam w słowa, które akurat pomyślałam, ale Kate miała rację, Niall nie potrzebuje kogoś takiego jak ja. Zaczęłam głośno szlochać, z rozmyślań i łez wyciągnął mnie dzwonek telefonu. Drżącą ręką popatrzyłam na wyświetlacz. Chwała Bogu, była to Ania.
Ja: Halo?
Ania: Jeju ale się o ciebie martwiłam, że nie odbierasz, co się z tobą dzieje? Miałaś wyłączony telefon...
Ja: Nic się nie dzieje, wszystko wporządku, ale chciałam pobyć trochę sama
Ania: Czemu tak szybko wybiegłaś od chłopaków?
Ja: A tak jakoś, przypomniałam sobie coś
Ania: Oki i tak ci nie wierzę wpadnę do ciebie jutro, bo teraz idę z Zaynem na kolację
Ja: Oki, ale wróć trzeźwa !
Ania: Bardzo śmieszne wiesz?! Ej właśnie ! Przyszedł mi list z rozpatrzonym podaniem, co zgłaszałyśmy do Londynu, na studia, pamiętasz?
Ja: Ale ci zazdroszczę, u mnie cisza, nic !
Ania: Nie martw się, otworzymy go razem, jak tobie też przyjdzie !
Ja: Oki, jesteś kochana, oki ja już kończę to baw się dobrze
Ania: Dzięki całuski !
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i zaraz spostrzegłam informację o zakończonym połączeniu.Ogromnie się cieszyłam, że chociaż Ani i Zaynowi się układa, bardzo chciałabym by była szczęśliwa, by nigdy nie doświadczyła tego w życiu co ja. Jeszcze nigdy nie czułam takiej bezradności jak tu i teraz. Po dłuższej chwili usłyszałam czyjeś kroki przed drzwiami i już za chwilę melodia wypełniła cały mój dom informując że ktoś się dobija. Nie chciałam otwierać, jednak ten ktoś się nie poddawał. Ślamazarnie wstałam, otrzepałam kolana i udałam się po schodach by otworzyć drzwi. Nie spodziewałam się, w progu stanął Liam.
-Hej! Mogę wejść?-Zapytał z uśmiechem.
Nie miałam ochoty na żadnych gości. Ale kultura wymagała wpuścić chłopaka.Kiwnęłam twierdząco głową znikając w głębi pokoju. Brunet zamknął drzwi i już po chwili poczułam jego obecność w pokoju.
-Domi, pewnie wiesz czemu tu przyszedłem- zaczął po dłuższej chwili nerwowo bawiąc się palcami.
-wybacz, ale nie mam pojęcia- odpowiedziałam śledząc każdy ruch chłopaka.
-Chodzi o Nialla..- nie pozwoliłam mu dokończyć
-Nie ma sprawy, wiem już zrozumiałam, trzymam się z daleka, on jest Kate
-Co? Kto ci tak powiedział, nieprawda- chłopak energicznie wstał z kanapy. - Bo widzisz rozmawiałem z nim długo i wiem dlaczego wtedy ty.. co właściwie między wami zaszło- Liam najwyraźniej się denerwował bo chodził w kółko po pokoju.
-Po pierwsze to usiądź, bo to mnie wkurza, a po drugie to Niall cię przysłał?-zapytałam
-Co? Nie ! Sam chciałem przyjść. Bo widzisz, ja nigdy nie widziałem go takiego załamanego. Był w związkach, nie powiem, że nie, ale jeszcze nigdy na żadnej dziewczynie, nie zależało mu tak jak na tobie. Spostrzegłem, że od momentu przyjazdu z nagrania teledysku, stał się inny. Tryskało od niego pełnią życia. Cały czas się śmiał, a gdybyś słyszała  w jaki sposób mówi o tobie. Jest moim przyjacielem i możesz mi wierzyć albo nie ale znam go jak nikt inny....
Zaczęłam błądzić oczami po pokoju.
-Ale sprzed kilku dni wszystko się zmieniło, jest jakiś taki nieswój. Nie zależy mu na niczym. Nigdy nie miał takiej pewności w sobie, zawsze uważał że jest ten ostatni w zespole, że nie może podobać się żadnej dziewczynie, a ciebie...- Liam urwał
-A mnie?
-a ciebie uważał za dziewczynę za idealną na niego
-Bzdura- wykrzyczałam Liamowi
-Powtarzam mu to cały czas ! Dlaczego nie chcesz spróbować, czemu nie dasz mu szansy?
-Po prostu, za bardzo mi na nim zależy, by go tak po prostu zranić, nie chcę by przeze mnie cierpiał. Nie zasługuje na to. Jest bardzo fajnym chłopakiem i uważam że będzie mu najlepiej z kimś innym!-wydukałam jednym tchem
-Wiesz dlaczego tak mówisz? Po prostu, przykrywasz to wszystko, boisz się własnych uczuć, boisz się tego, że ktoś znów cię skrzywdzi, przerasta cię to
-Nie masz racji, ja po prostu nie jestem pewna własnych uczuć, nie chcę nikomu wysyłać sprzecznych fali.Właśnie czekam na list potwierdzający moje studia w Londynie, jeśli wszystko dobrze pójdzie pod koniec sierpnia wyjeżdżam do Londynu. I dlatego to wszystko nie ma sensu. Najchętniej zniknęłabym z jego życia i z waszego tak samo !-po tym już nie wytrzymałam rozpłakałam się. Liam podszedł do mnie, usiadł obok mnie i mnie przytulił.
-Bez względu na wszystko zawsze będziesz częścią naszego życia !Ale obiecaj mi że przemyślisz to co powiedziałem
-Obiecuję ! Liam, jesteś świetnym przyjacielem- klepnęłam go w ramię.-Danielle ma prawdziwe szczęście, że ma ciebie.
Chłopak uśmiechnął się tylko i nic nie powiedział.
-A nie wiesz, dlaczego Kate tak mnie nienawidziła?-zapytałam po dłuższej chwili- była tu dziś ! Opowiedziałam Liamowi całą rozmowę z blondynką. On po zastanowieniu odpowiedział
-Ona po prostu ci zazdrości, widzi w jaki sposób Niall na ciebie patrzy. Jedno wiem, na nią nigdy tak nie spojrzy!
Te ostatnie słowa mnie zirytowały, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Długo rozmawialiśmy, oglądnęliśmy nawet razem film. Po czym Liam wstał z kanapy jak oparzony.
-Boże, która godzina?
-21:00, a co się stało- zapytała zdezorientowana
-Jestem umówiony z Danielle, przepraszam cię Domi, ja już lecę, Pomyśl nad tym!- Wstał cmoknął mnie w policzek. Już po chwili siedziałam sama w pokoju słysząc trzask drzwi i tupot nóg przez chodnik na furtkę.
Biłam się z własnymi myślami. Rozstrzygałam wszystko za i przeciw. Z pilotem w ręku i włączonym telewizorem zasnęłam.
Obudził mnie pies sąsiadów, który niemiłosiernie szczekał. Ze złością wstałam, odgarnęłam kosmki włosów opadające na buzię. Podeszłam do okna. Pogoda obróciła się o 360 stopni. Promienie słonecznie gładziły mnie po policzkach,a świeże powietrze z otwartego okna wpadało do pomieszczenia. Można było nawet poczuć zapach kwiatów przyniesione przez poranny wiaterek. Nagle zauważyłam, że przed moją furtką stał jakiś wysoki mężczyzna, ubrany w służbowy mundur, z wielką, czarną torbą. Nie wiedziałam kto to. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie herbatę. Usiadłam na krzesełku czytając gazetę i robiąc tym samym łyk herbaty. Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Do moich uszu po chwili doszły głośne krzyki.
-Dzień dobry, pani Dominiko. Mam dla Pani pocztę, tylko wymaga to Pani potwierdzenia.
Szybko odłożyłam gazetę z kubkiem i głośno zawołałam:
-O to pan, proszę wejść- wyszłam na spotkanie listonosza poprawiając tym samym włosy
-I jak Pani leci? Niedługo koniec wakacji i szara rzeczywistość
-a czy ja wiem, czy taka szara- odpowiedziałam z pełnym entuzjazmem. Pisząc swoje imię i nazwisko na wskazanym miejscu.- Proszę- wręczyłam listonoszowi kartkę.
-A co tam u mamy?
-Praca, praca i jeszcze raz praca. Niech pan pozdrowi  żonę i dzieciaki- uśmiechnęłam się
-A no tak cała pani Zofia. Dobrze, bardzo dziękuję i miłego dnia życzę.-odpowiedział kładąc kopertę na stolik.
-Miłego dnia !- zawołałam jeszcze zanim drzwi od domu się zamknęły. Pan John, był to listonosz, dobry znajomy naszej rodziny. Wieczny optymista, bardzo poczciwy człowiek. Miał na wyżywieniu żonę i czwórkę małych dzieci. Zawsze podziwiałam go za to, że pomimo ciężkich dni, nigdy nie widziałam na jego twarzy ani grama smutku lub niezadowolenia z życia.
Usiadłam na wcześniej zajmowanym miejscu patrząc nieprzytomnie na szarą kopertę. Wreszcie odważyłam się wziąć do ręki. Opuszkami palców gładziłam chropowatą powłokę papieru. Wyczytałam adresata, miejscowość: Londyn. Więcej nie musiałam wiedzieć. Szybko zabrałam telefon komórkowy. Napisałam do Ani esemesa.
"Hej :)
Wreszcie dostałam naszą przepustkę do Londynu, przyjedź szybko! "
Siedziałam w osłupieniu przez dłuższy czas, nagle do kuchni wparowała zdyszana Ania.
-A ty coś taka, dmuchawica?-zapytałam
-Biegłam przez pół miasta, straszne korki, więc taksówką ani autobusem bym nie zdążyła !
I już na stoliku leżały dwie koperty. Jedna z moim imieniem i nazwiskiem a druga Ani.
-To co otwieramy?-zapytałam łamiącym się głosem
-Pewnie, ale przyrzeknij że cokolwiek będzie trzymiemy się razem!- odpowiedziła Ann chwytając mnie kurczowa za rękę.
-No pewnie że tak, siostry na do końca życia i dłużej!- Zawołałam.
Ania wyciągnęłam z szuflady nóż i rozdarła obydwie koperty. Chwiejnymi rękoma wzięłyśmy świstek kartki do ręki, po czym zanurzyłyśmy się w lekturze.
-I co?-zapytała Ann

                                                                 ****
Moja pierwsza notka, którą napisałam w jeden dzień <3
Jak Wam się podoba? Wiem, że się powtarzam, ale ogromnie proszę o komentarze, dla Was to kilka sekund a dla mnie radość , że ktoś to czyta ;D

Pozdrawiam i do następnej xd
Aha i niedługo dodam rozdział do tamtego bloga, prawdopodobnie jutro a jeśli się uda to dziś wieczorem ;)
http://xthe-same-mistakes.blogspot.com/

5 komentarzy:

  1. Ociepanie. Ale ona cierpi : ( Kurcze, jakbym chciała, żeby z Niall'em jej wyszło ; D No i, żeby obydwie dostały się na studia. : ) ♥ I błagam, dodaj dzisiaj rozdział na drugim blogu, bo inaczej umrę.xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Ciebie wszystko ;D :)
      Postaram się wieczorkiem :) :**

      Usuń
  2. Oh to jest świetne ;d.
    Czekam na NN ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest genialne. !! Kurcze, kurcze, niech ona się przekona do Niall'a, a ta cała Kate niech sie odpierdoli. No i niech obydwie się dostaną na studia. Czekam na nexta. ; ***** <3

    Zapraszam do mnie (skomentujesz)?
    http://zycie-z-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebisty. wciagnęłam sie i czytam od początku ;d
    jestes zajebiscie i zdolna :) zycze weny i czekam na kolejne czesci :)
    wpadnij do mnie
    http://69-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń